„A gdy już usnę na wieki
Niech sen mi się przyśni królewski (wspaniały)
Niech mnie kołysze do marzeń
Szum Puszczy Białowieskiej (Białej)”
Julian Ejsmond „A gdy przyjdzie godzina mojego zachodu”.
29 czerwca przypada 90. rocznica śmierci Juliana Ejsmonda, polskiego poety, bajkopisarza i tłumacza literatury. Jego ojcem był malarz Franciszek Teodor Ejsmond a matką Maria Wieniawska, córka literata Juliana Wieniawskiego.
Studiował filologię polską na UJ w Krakowie i na UW. Ukończył też wiodącą francuską szkołę oficerską w Sain-Cyr, w stopniu podporucznika.
Pierwsze wiersze zaczął publikować w wieku piętnastu lat. Pisał ballady, romanse, liryki, felietony, satyry, bajki i opowiadania. Zajmował się także tłumaczeniem z łaciny utworów Kochanowskiego, Sarbiewskiego, Propercjusza, Owidiusza i Petroniusza. Równocześnie pracował jako referent działu łowiectwa w Ministerstwie Rolnictwa. Uważał, że jest tam za dużo biurokracji, co opisywał w swoich satyrach aż w końcu został usunięty z posady. Był zagorzałym myśliwym, polował, redagował pisma łowieckie i wydawał kalendarze łowieckie.
Julian Ejsmond zmarł 29 czerwca 1939 roku, kilka dni po wypadku samochodowym, który miał miejsce na drodze z Palenicy Białczańskiej do Morskiego Oka w Tatrach. Od jego nazwiska pochodzi nazwa Zakręt Ejsmonda, który znacznie złagodzono podczas przebudowy drogi.
zdj. (zmn). Puszcza Białowieska – Pixabay