Dziesięć godzin Marii Nurowskiej to książka całkiem nietypowa dla twórczości pisarki. Dla czytelników znających jej wcześniejsze różnorakie utwory stanowi wielkie zaskoczenie. Akcja utworu dzieje się w 2016 r., a więc całkiem niedawno, w Polsce. Być może w zamierzeniu autorki miała to być książka z wątkami parodiującymi polską politykę. Innowacją, która zasługuje na uwagę jest wprowadzenie postaci z utworu M. Bułhakowa „Mistrz i Małgorzata”, z czego można również wyciągnąć wniosek, że w państwie dzieje się tak źle, że już tylko siły nadprzyrodzone mogą jakoś pomóc. Jednak nie wzbudził zachwytu u czytających ani język, ani styl, ani wątek obyczajowo-romansowy, choć autorka to mistrzyni w ukazywaniu psychologii kobiecej duszy. Zupełnie niezależnie od poglądów politycznych książka pozostawiła po sobie niesmak. Czegoś w niej brak, czy czegoś za dużo?
Aldona Bałtowska-Jagieła