Tak sobie myślę… pomyślał i napisał Jerzy Stuhr. I o czym on tak myślał? O polityce, o problemach społecznych, o kolegach z branży filmowej i teatralnej, o synu Maćku, córce Mariannie, o narodzinach wnuczki, o wydarzeniach kulturalnych, filmach, spektaklach, przeczytanych książkach, Kościele. O planach na przyszłość.
Ta książka to przemyślenia w czasie ciężkiej choroby. Nie przygnębiają, nie męczą jak choroba. Są optymistyczne i pogodne. Takie nastawienie autora w trakcie leczenia sprawia że ten „Dziennik czasu choroby” mało ma wspólnego z chorobą. To taka forma terapii, przez oderwanie myśli od przykrych zdarzeń. Towarzyszymy Stuhrowi w tych zmaganiach ze zdrowiem i kibicujemy mu.
Wiemy już, że wszystko skończyło się dobrze. Choroba cofnęła się. Może pisanie pomogło? Może biblioterapia obejmuje też tworzenie książek?
J. Sopińska, DKK Starachowice