Mam na imię Lucy Elizabeth Strout to opowieść o trudnych relacjach rodzinnych. Obserwujemy odkrywanie własnej tożsamości głównej bohaterki, stawanie się dojrzałą osobowością, poprzez odkrywanie swojej historii z dzieciństwa i młodości. To, kim jesteśmy jako dorośli zostało naznaczone przeszłością. Lucy dokonuje jej analizy z perspektywy osoby, z całym życiowym bagażem mądrości. Pomaga jej w tym nawiązanie kontaktu z matką. Czy właściwie ją oceniała? Czy za nasze życie zawsze odpowiada rodzina?
Powieść laureatki Pulitzera (za Olive Kitteridge w 2008) pomimo poważnej tematyki czyta się z lekkością. To szybka lektura, ale szybko nie umknie z głowy.
J. Sopińska DKK Starachowice